czwartek, 28 lipca 2016

Kłamstwo

Spoglądała przez okno na spadające liście . Robiło się coraz zimniej a natura zmieniła swoje oblicze. Siedziała i jednym uchem słuchała profesora tłumaczące czytanie nut, a ona myślała jedynie o jej wczorajszej rozmowie z Kankuro. Co takiego zrobił Itachi, że on go tak nienawidzi. Czy powinna się pytać i wtrącać w nie swoje sprawy. Ale czy one nie są już nie jej? Przecież są razem a Kankuro to jej kolega, chciałaby aby sprawy między nimi się ułożyły. Nagle poczuła dłoń na ramieniu i spojrzała w górę. Sala była pusta a nad nią stał profesor. Musiała się zamyślić, przeprosiła i opuściła klasę. Miała dzisiaj jeszcze jedno na głowie. Miała spotkanie z Tsunade. Chciała ją poprosić o zezwolenie na pracę. Denerwowała się jak jeszcze nigdy. Stanęła przed jej drzwiami i zapukała cicho. Kiedy usłyszała zaproszenie przekroczyła prób gabinetu i weszła do środka witając się z dyrektorką. Ta uśmiechnęła się tylko i wskazała krzesło naprzeciwko niej.
  • A więc co cie do mnie sprowadza?- przerwała wszystko i spoglądała na dziewczyna.
  • Chciałam z Panią porozmawiać o prawie, które zabrania pierwszorocznym pracować- ta uniosła brew i spojrzała na blondynkę- jak Pani dobrze wie, pochodzę z biednej rodziny i dostałam się na ten uniwersytet tylko dzięki stypendium. Jednak zostawiłam w domu chorą mamę, którą zawsze wspierałam. Niestety teraz nie mam takiej możliwości, dlatego wysłałam ją d szpitala. Jednak jej leki i pobyt tak trochę kosztuję. Dlatego przyszłam tu prosić Panią o to abym mogła zacząć pracę już na pierwszy roku studiów- powiedziała to wszystko na jednych tchu, czując mega zdenerwowanie. Nie wiedziała czemu ale ta kobieta ją trochę przerażała.
  • Nasze prawo istnieje po to aby pozwolić studentom na skupieniu się na studiach i zaaklimatyzowaniu się w nowym miejscu- zaczęła opierając brodę o dłonie- prawie wszyscy studenci pochodzą z bogatych rodzin i zwyczajnie nie muszą pracować, bo ich rodzice i tak ich utrzymują- tu przerwała i spojrzała na blondynkę- ale ty jesteś inna. Z tego co rozumiem to ty utrzymujesz swoją matkę. A co z ojcem ?
  • Nie ma. Opuścił nas – mruknęła, zaciskając pięści, coraz bardziej się denerwując. Czuła, że nie powinna tu przychodzić. W tym momencie pewnie pogorszyła swoją sytuację. Ale pamiętała jak Itachi ją chwalił. Zawsze podkreślał, że nie powinna mieć żadnych problemów, w końcu Tsunade to wyrozumiała kobieta...
  • Widzę po opiniach twoich profesorów że nie masz problemów z materiałem- zaczęła uśmiechając się lekko- nie widzę problemu aby pozwolić Ci na pracę- Haru uśmiechnęła się, czując jak wielki kamień spada z jej serca- ale nie chce abyś przez pracę odpuściła sobie studia- pokiwała głową nadal się uśmiechając. Wstała i dziękując dyrektorce wyszła z gabinetu natrafiając na Itachiego opierającego się o ścianę.
  • Co tu robisz?- spytała podchodząc do niego. Wyjął telefon i przeczytał wiadomość którą wysłała mu z rana. Powiedziała mu, że idzie porozmawiać z Tsunade, ale nie spodziewała się, że przyjdzie ją wesprzeć.
  • I jak ?- spytał, biorąc ją za rękę i kierując się w stronę wyjścia
  • Wspaniale! Pozwoliła mi pracować o ile nie przeszkodzi mi to w studiach- uśmiechnął się ciesząc się jej szczęściem- niestety rzadko kto chce przyjąć studenta do pracy. Od jakiegoś czasu szukam i szukam i nic nie mogę znaleźć
  • Znam osobę, która szuka kelnerki- przerwał jej szczerząc się jak idiota
  • Wspaniale !- pisnęła, spoglądając z radością na chłopaka- pracowałam już jako kelnerka- nagle stanęła dostrzegając, że wyszli z uniwerku- gdzie idziemy ?
  • Załatwić ci pracę – spojrzała na niego przerażona
  • Czekaj, czekaj ! Przecież ja nie jestem gotowa. Nie mam przy sobie CV. Wyglądam jak siedem nieszczęść. Nie spałam dobrze tej nocy. Nie mogę się tak pokazać przyszłemu pracodawcy !- wypowiedziała wszystko na jednym wdechu, z takich przerażeniem, że chłopak nie mógł powstrzymać się od śmiechu
  • Spokojnie widział cię w gorszym stanie niż teraz- spojrzała na niego nie do końca rozumiejąc- na dodatek. Czemu źle spałaś?- odwróciła wzrok. Nie chciała z nim o tym rozmawiać. Jeszcze nawet nie zdecydowała czy chcę go o to wszystko pytać.
  • Bolała mnie głowa i nie mogłam długo zasnąć- skłamała, nie patrząc na niego. Doskonale wiedział, że jest beznadziejna w blefach, przez co z taką łatwością mógł zgadnąć kiedy kłamała. Ale tym razem nie miał zamiaru jej wypytywać. Każdy miał swoje sekrety, którymi nie zawsze chce się podzielić. Po kilku minutach stanęli przed dobrze im znaną kawiarenką
  • Nie mów mi, że...- ten tylko uśmiechnął się szeroko ukazując swoje białe zęby. Wziął ją za rękę i wprowadził do środka. Już po chwili przed nimi pojawił się właściciel uśmiechając się do gości
  • No proszę, kogo ja widzę w swoich skromnych progach- uśmiechnął się jeszcze szerzej do kuzyna, kiedy zauważył jak trzyma dziewczynę za rękę
  • Słyszałem, że szukasz kelnerki – mówiąc to wystawił Haru przed sobą. Ta zarumieniła się i spojrzała w bok nie do końca pewna co ma zrobić. Starszy Uchiha uśmiechnął się i zaprosił ich na zaplecze.
  • Owszem szukam. Tą co teraz mamy jest po prostu do bani- odpowiedział załamany- przez nią mam więcej strat niż zysków- dziewczyna zachichotała przypominając sobie przerażoną dziewczynę z pierwszego razu jak tu przyszła.
  • To nie jest zabawne- mruknął jeszcze bardziej bezbronny- nie chciałem jej wywalać od razu, ale teraz to już nie mam wyboru- spojrzał na dziewczynę i spoważniał – masz jakieś doświadczenie w kelnerstwie – pokiwała głową
  • Pracowałam w restauracji jak jeszcze chodziłam do liceum- zagwizdał i spojrzał na dziewczynę z podziwem
  • Ok, weź fartuszek i idź pokaż mi na co cię stać- spojrzała na niego z przerażeniem. Wstał a za nim dziewczyna i Itachi po czym skierowali się w stronę głównej części kawiarenki. Posłusznie wzięła fartuszek leżący na blacie i wzięła się za obsługę klientów, którzy nadal oczekiwali obsługi od przerażonej dziewczyny, która o mało co nie zbiła następnej szklanki.
  • Dzięki- mruknął młodszy Uchiha, kiedy usiedli przy jednym stoliku
  • Przecież jeszcze jej nie przyjąłem – mruknął uśmiechając się chytrze- to dziwne, że osoba chodząca do Konohy chce pracować
  • Ona nie jest taka jak inni- odpowiedział z poważną miną- nie zdradzę ci niczego, póki ona nie będzie chciała ci tego wyjawić. Ale po prostu potrzebuje kasy. To wszystko- Shisui nigdy nie był osobą, który wciskał swego nochala w nie swoje sprawy. Dlatego zrozumiał też, że nie warto wypytać o rzeczy które go nie dotyczą
  • A więc Obito do mnie dzwonił- Itachi załamał się i spojrzał srogo na kuzyna- widzę, że wziąłeś sobie do serca radę swego starszego kuzyna- prychnął coś i odwrócił wzrok, co doprowadziło do śmiechu ze strony Shisuiego- a co z Kankuro ?- młodszy zacisnął pięści i spojrzał na kuzyna bezradnie- zdaje mi się, czy się ze sobą przyjaźnią?- ten pokiwał tylko głową, sam do końca nie będąc pewnym co ich łączy- masz zamiar jej powiedzieć co się między wami stało ?
  • Po co ?- warknął, nie chcąc o tym rozmawiać
  • A po to aby o takich sprawach dowiedziała się od Ciebie a nie od Niego- odpowiedział spokojnie- myślę, że będzie lepiej jak ty z nią porozmawiasz- ale przerwał kiedy dziewczyna podeszła do ich stolika z wielkich uśmiechem na ustach.
  • W czym mogę Panom pomóc?- zapytała pewnych dziewczęcym głosikiem. Obaj uśmiechnęli się i złożyli zamówienie, obserwując jak odchodzi do kuchni próbując odnaleźć to co zamówili. Wyglądała przezabawnie kiedy szukała czy to bitej śmietany czy to sztućców.
  • Są rzeczy o których lepiej nie mówić- dodał Itachi nim ta wróciła z zamówieniem
  • No, no nieźle- pogratulował jej Shisui sam wstając- usiądź a ja przyniosę umowę do podpisania- oczy dziewczyny zabłysły ze szczęścia, siadając obok Itachiego. Ten uśmiechnął się do niej ciesząc się jej szczęściem. Rozmyślał jednak o tym co powiedział Shisui. Ten idiota rzadko kiedy się mylił więc może i faktycznie byłoby lepiej gdyby o takich sprawach dowiedziała się od niego a nie od Kankuro. Nie podobało mu się, że przyjaźni się właśnie z nim, ale nie chciał i nie miał zamiaru jej tego zabraniać. Jest dorosłą osóbką, która sama decyduje o swoim życiu. Po chwili wrócił starszy Uchiha i omawiając z Haru umowę i godziny pracy.
  • Witaj w zespole. Na ogół pracuje tu jeszcze jedna osoba, ale ona na ogół jest tu rano. Zajmuje się zaopatrzeniem- mruknął, wręczając jej kopię umowy- do zobaczenia w weekend- po czym wstał i spoglądając na kuzyna ostatni raz wrócił do zaplecza, porywając na chwilę swoją aktualną kelnerkę. Kiedy wstali dziewczyna podeszła do chłopaka i szybko złożyła na jego ustach dziękczynny pocałunek. Ten podniósł ze zdziwienia brew i spojrzał na swoją dziewczynę, która bez słowa opuszczała lokal. Podbiegł do niej i chwycił ją za dłoń
  • To co, może jakoś to opijemy ? - spojrzała na niego ze zdziwieniem, patrząc tym samym na zegarek
  • Jest dopiero 6, naprawdę chcesz już pić? Wybacz, ale randkowanie z alkoholikiem nie jest w moim stylu- ten zaśmiał się tylko kręcąc głową z niedowierzania
  • Nie mówię, że mamy się upijać, ale możemy iść na jakiś obiad, po świętować, wypić kieliszek wina
  • A nie możemy kupić taniego wina i iść do pokoju i tak świętować ?
  • Czy to nie ty przed chwilą mówiłaś, że nie randkujesz z alkoholikami ?- obaj zaśmiali się, idąc w stronę supermarketu. Kupili kilka przekąsek, trochę alkoholu i zaczęli kierować się w stronę akademika- u mnie czy u ciebie ?
  • Myślę, że fakt, że jesteś moim chłopakiem nie sprawił, że Sakura nagle cię pokochała- parsknął śmiechem i otworzył przed nią drzwi, wpuszczając ją tym samym do środka
  • No sieema- przywitał ich blondyn, który odłożył na bok swoje wielgaśne słuchawki- no witam- podszedł do dziewczyny i uśmiechnął się złośliwie widząc siatkę z winem w ręce Itachiego- co opijamy ?
  • My udany dzień, a ty? Nie wiem. Nie widzę w twojej ręce żadnego alkoholu- burknął Itachi omijając Deidarę. Blondynka zaśmiała się siadając na łóżku Uchihy. Blondyn burknął coś niezrozumiałego pod nosem po czym odwrócił się z powrotem po swoje słóchawki- Gdzie Sasori ?
  • Nie wiem, powiedział, że nie wie czy wróci dzisiaj – warknął, po czym wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami
  • No i poszedł foch- zażartował brunet, siadając obok dziewczyny. Wyciągnął przekąski i nalał do kieliszków wino- nie wierzę, że pozwoliłem ci wybrać alkohol- burknął, czując obrzydliwy posmak wina- czy ty w ogóle coś wiesz o winach ?- ta zrobiła zamyśloną miną, po czym chichocząc zaśmiała się
  • Myślałam, że ustaliliśmy, że kupujemy tanie wino
  • Ale nie musiało być to najtańsze w sklepie- wziął następny łyk szybko żałując swojej decyzji. Wstał i podszedł do niewielkiej lodówki w rogu pokoju, z której wyjął dwie butelki piwa. Ta uśmiechnęła się i z przyjemnością wzięła jedną z nich- żal mi tak zmarnować te dwie butelki wina
  • Zawsze możemy zostawić to dla Deidary, ten wypije wszystko, nawet to paskustwo- zachichotała biorąc następny łyk piwa. Musiała przyznać, że zdecydowanie polała posmak tego niż wódki. Na dodatek nie było aż tak silne więc mogła spokojnie wypić trochę więcej nie martwiąc się, że za szybko się upije.
  • Co powiesz na to aby w weekend odwiedzić twoją mamę- zaproponował, uśmiechając się do niej łagodnie. Ta pokiwała radośnie głową, zajadając się kostką żółtego sera
  • Itachi możemy porozmawiać ? - spojrzał na nią z lekkim zdenerwowaniem słysząc jej poważny ton- wiesz, że koleguję się z Kankuro- jego serce zaczęło mocniej bić- będąc z tobą nie chcę wybierać z kim będę się przyjaźniła
  • A ja nie będę cię do tego zmuszał- odpowiedział łagodnie, przygotowując się do poważnej rozmowy.
  • Wiem i za to Ci dziękuję- mruknęła, siadając głębiej na łóżku opierając się tym samym o ścianę- wczoraj miałam z nim dziwną rozmowę- spojrzał na nią, po czym zamknął oczy opierając głowę o tę samą ścianę.
  • Domyślam się o co może chodzić- wtrącił cicho
  • On się o mnie martwi. Nie lubi Cię i to mnie martwi. Bo nie jestem w stanie sobie wyobrazić co musiałbyś w stanie zrobić aby cię znienawidził
  • To długa i niezbyt zabawna historia- mruknął, dokańczając piwo. Wstał i wziął z lodówki jeszcze kilka butelek – opowiem Ci, ale obiecaj mi, że nie znienawidzisz mnie po tym- spoglądał na nią. Widziała w jego oczach strach, co sprawiało, że i ona czuła się niekomfortowo. Pokiwała tylko głową, po czym odwróciła się w jego stronę siadając po turecku. Ten wziął głęboko powietrze po czym zamknął oczy
  • Musisz zrozumieć jeszcze jedną rzecz. To nie jest konieczne tak, że nienawidzi tylko mnie. On nie znosi rodziny Uchiha. No ale zacznijmy od początku. Znamy się jeszcze od czasów gimnazjum. Nigdy za sobą nie przepadaliśmy. Mieliśmy różne charaktery a los chciał że byliśmy w tej samej klasie. Niestety do liceum też trafiliśmy tego samego. Staliśmy się szybko rywalami we wszystkim, nauce, sporcie- tu przerwał i uśmiechnął się przepraszająco – w dziewczynach- ta prychnęła tylko, nie przerywając mu- nasi rodzice w przeciwieństwie do nas się przyjaźnili. Cóż przyjaźnili to może zbyt wielkie słowo. Byli w dobrych stosunkach. Dosyć często jeździli na różne przejażdżki. Na ogół z nimi nie jeździliśmy oprócz tego jednego razu- tu przerwał i schował głowę w dłoniach- nasi rodzice chcieli abyśmy się zaprzyjaźnili, uznając, że przejeżdża nam się przyda. Nawet nie wiesz ile bym oddał aby ona się nigdy odbyła- przerwał na chwilę, kiedy wydarzenia z tamtego zdarzenia powracały powoli- kiedy mieliśmy wracać ojciec Kankuro został w miasteczku chcąc podpisać jakiś kontrakt. Tak więc Kankuro wraz z matką wracali z nami- nagle zaczął mówić szybciej- zatrzymaliśmy się na obiad w jakiejś niewielkiej przystani. Mój ojciec nigdy nikogo nie słuchał. Może gdyby moja matka z nami pojechała wtedy to wszystko by się tak nie skończyło. Wypił dwa kieliszki wina, nie dając sobie wbić do głowy, że nie powinien prowadzić. Matka Kankuro była spokojną, wspaniałą kobietą która nigdy się nie sprzeciwiała. Aż do tego dnia. Pokłócili się, że nie pozwoli swemu synowi wejść do samochodu osoby pijanej. Co za ironia co?- spojrzał na nią śmiejąc się dziwnie – policjant, który siada za kółko po alkoholu. No ale po długiej kłótni w końcu wsiedli do środka- przerwał a jego oddech przyśpieszył- ojciec nie zauważył nadjeżdżającego samochodu..- zakryła usta powoli zdając sobie sprawę jak zakończy się ta historia- my wyszliśmy ze złamaną nogą, ojciec z zadrapaniami, ale matka Kankuro... Widziałem część samochodu wbitego w jej ciało- z oczu blondynki zaczęły lecieć łzy
  • A dlaczego ?- nie rozumiała jednej rzeczy. Mogła w pełni zrozumieć czemu Kankuro nienawidziłby ojca Itachiego, ale czemu jego
  • Bo aby chronić ojca skłamałem podczas przesłuchania. Skłamałem, że ojciec był trzeźwy. To wszystko poskutkowało tym, że morderca, który zabił matkę Kankuro nadal stąpa po ziemi. Co gorsza, jest teraz na czele policji... A to wszystko przez to, że za bardzo się bałem. Bałem się nie skłamać!


Hejka :) Pewnie pomyślicie, że przesadziłam. Cóż. Może trochę, ale taki właśnie scenariusz miałam w głowie od jakiegoś czasu. mam nadzieję, że nie odrzuci to Was od dalszego czytania :) 

1 komentarz:

  1. Pozwolę sobie zacytować Twój tekst z poprzedniego rozdziału: "Niech on ci to wyjaśni. Chociaż jestem pewien, że nawet nie pamieta tamtego zdarzenia!"
    Czy Ty naprawdę uważasz, że wypowiedź Kankuro z poprzedniego rozdziału i to co wyznał Itachi w aktualnym się ze sobą zgrywa? Bardzo fajnie opisałaś to jak Itachi opowiadał o zajściu. Czuło się to i było faktycznie zaskakującym wydarzeniem. Tylko nie pasowało mi to, bo po wypowiedzi Kankuro byłam pewna, że Itachi odbił mu dziewczynę, w której chłopak był zakochany. To faktycznie mogłoby umknąć naszemu bóstwu, ale nie wypadek samochodowy, w którym ginie człowiek. Za coś takiego, to od Kankuro do Itachiego powinno się czuć nienawiść, a nie zwykłą niechęć. Za to Uchiha nie powinien być na niego tak mocno cięty. Nie wiem, w którym momencie podjęłaś decyzję, że tak planujesz to opisać, ale chyba nie tak dawno.
    No i jeszcze jedno. Wiesz czego nie lubię w samej sobie? Pamięci do szczegółów w czytanych historiach. Nie zawsze mi się uaktywnia, ale nader często, powodując, że irytuję się przy czytaniu opowiadań. Z Twojego aktualnego opisu pokoju Uchihy wynika, że jest on standardowym, trzyosobowym pokoikiem, no a przecież on ma łóżko na antresoli. Haru zresztą też, ale często piszesz tak, jakbyś o tym zapomniała.
    Tak wiem, pewnie się ze mną nie zgodzisz i oczywiście może tak to być, bo to opinia moja, a nie całego wszechświata ;)
    Poza tymi dwoma niuansami, które mnie kolą w oczy, muszę przyznać, że opowiadanie fajne. Byłam już od jakiegoś czasu pewna, że to u Shisui stanie się szefem Haru. Czekałam na ten moment i dobrze, że się tak stało, bo inaczej, chyba byłabym nieco rozczarowana. Nie czaję ustaleń szkoły co do niemocy pracowania pierwszaków, ale może to dlatego, że nie spotkałam się z taką uczelnią. W żadnym razie nie zakładam, że takie zasady są niemożliwe. Nie myślałam tylko, że Haru pójdzie poprosić o zgodę. Obstawiałam, że złamie prawo, dogadując się z Shisuim, że jakby co, to ona tylko mu pomaga i nie dostaje kasy za to. To że się sprawdziła, to żadne zaskoczenie. Osoby takie jak nasza skrzypaczka, dorastają szybciej, bo nie mają wyjścia i lepiej sobie radzą w wielu różnych pracach.
    Ciekawa jestem co będzie dalej :)
    Weny i motywacji do pisania

    OdpowiedzUsuń