Spoglądał na nią
ze złością. Był naprawdę wściekły, sam do końca nie
rozumiejąc czemu. Była dorosłą osobą, mogła robić co chciała
a on nie był jej chłopakiem. Nie miał prawa mówić jej co ma
robić. Nawet jeśli... Jest wolną osobą, która może robić co
jej się podoba. Ale fakt, że zniknęła i poszła do dopiero co
poznanej osoby, która była jego kuzynem, męczyła go. Nie miał
zamiaru odpuszczać. Nie chciał jej stracić. Czemu? Nie wiedział,
może dlatego, że pierwszy raz od tak dawna, mógł być sobą. Nie
oceniała go, nie chciała od niego niczego. A w zamian wysłuchała
i była gotowa aby go wesprzeć. Sam jej powiedział na początku aby
się w nim nie zakochiwała, więc nie miał prawa w tym momencie
złościć się, że nie odwzajemnia jego uczuć... Sam dokładnie
nie wiedział co czuł. Wiedział jedynie, że nie chce jej stracić.
Chciał spędzać z nią jak najwięcej czasu, chciał by każdy jej
uśmiech był skierowany w jego stronę a każda wylana łza, była
wtarta w jego rękaw.
- To ja pójdę zrobić wam kawusie- Shisui uśmiechnął się głupkowato, przerywając niezręczną ciszę. Ominął kuzyna, który nawet nie zwrócił na niego uwagi.
- Może usiądziemy ? - zaproponował, pokazując pobliski stolik. Mógł się spodziewać, że póki rozmowa się nie skończy, do knajpki nie wejdzie nikt. Już Shisui o to zadba.
- Mówiłam, że nie mam zamiaru rozmawiać- chciała go ominąć, kiedy poczuła dłoń na swym ramieniu. Odwróciła się aby opieprzyć Itachiego ale w tym samym momencie, chłopak przytulił ją do siebie. Tęskniła za tym. Tęskniła za nim, za jego zapachem, za jego silnymi ramionami. Tęskniła aby móc się do niego tak po prostu przytulić. Nie miała siły go odepchnąć, czuła jak jej nogi robią się coraz bardziej giętkie. Tak bardzo chciałą odwzajemnić uścisk, jednak wiedziała, że nie może. Jeżeli to zrobi, to będzie koniec. Nie może sobie na to pozwolić. Znajomość z nim ją za dużo kosztuje- proszę- drgnęła słysząc jego niski i smutny głos- daj mi szansę. Nie bądź taka uparta- zażartował, co sprawiło, że i ona pozwoliła sobie na uśmiech. Puścił ją z uściku i odsunął krzeszło. Wzięła głęboki wdech i usiadła. Po chwili Shisui przyniósł lekki poczęstunek z kawą i zniknął. Jednak żaden z nich nie zwracał na niego uwagi. Itachi patrzył na Haru, za to ona spoglądała na swe zaciskające się na sukience pięści. Nastała krępująca cisza- martwiłem się- zaczął chcąc uchwycić jej wzrok- myślałem, że coś ci się stało. Zostawiłem chyba kilkaset wiadomości na twoim telefonie
- Nie chciałam z nikim rozmawiać
- Sakura, Hinata i – tu przerwał i sam zacisnął pięści- Kankuro się o ciebie martwili
- Kankuro ?- spojrzała na niego ze zdziwieniem. Nie spodziewała się, że ten idiota będzie jej szukał. Może nie jest taki zły. Uśmiechnęła się mimowolnie, ciesząc się, ze nie jest dla niego jedynie źródłem informacji
- Lubisz go ?- patrzył na nią smutnym wzrokiem. Pierwszy raz od tak dawna czuł zazdrość. I to jeszcze o kogoś takiego jak Kankuro. Nienawidził tego uczucia. Nie lubił przegrywać. A tu dziewczyna, którą lubi uśmiecha się. Ale nie z jego powodu, ale z powodu namolnego idioty.
- Nie jest taki zły. Jak nie zachowuje się jak idiota, to nawet jest fajny- mruknęła, uśmiechając się do niego niepewnie, ale szybko spoważniała widząc jego minę. Był poważny a w jego oczach widziała złość.
- Nie wiedziałem, że się przyjaźnicie
- Nie przyjaźnimy. Znamy się. Porozmawialiśmy tro...- ale nagle przerwała i spojrzała z pretensją na chłopaka- nie rozumiem czemu mam Ci się tłumaczyć. I jeśli przyszedłeś tu tylko po to aby rozmawiać o Kankuro, to pozwól, że sobie pójdę
- Nie!- warknął. Jej wzrok nie schodził z chłopaka, czując jak na nowo zaczyna się denerwować- nie podoba mi się, że się z nim widujesz
- A czemu? Nie mów mi, że teraz zabronisz mi się widywać z ludźmi. Co jest z tobą i zabranianem ?!- warknęła, zaciskając coraz mocniej pięści
- Chyba nie rozumiem – jego spojrzenie się zmieniło. Patrzył na nią z dezorientowaniem. Ta prychnęła tylko pod nosem i odwróciła wzrok- kiedy ci czegokolwiek zabroniłem ?!- wstała i ze złością uderzyła pięścią w stół a w jej oczach zaczęły pojawiać się łzy
- Jaki z ciebie Idiota! - krzyknęła, po czym wybiegła z knajpki zostawiając go samego. Chciał wstać, kiedy przed nim stanął Shisui
- Zostaw ją samą.
- Ostatni raz jak zostawiłem ją samą, wylądowała w mieszkaniu obcego mężczyzny- warknął, chcąc ominąć kuzyna. Jego zdenerowanie wzrosło kiedy poczuł jego dłoń na swym ramieniu
- Uspokój się. Znam Cię na tyle aby wiedzieć, że w takim stanie nie zrobisz nic mądrego- jego spokojny ton denerwował Itachiego
- Puść mnie- warknął, będąc blisko przywaleniu drugiemu Uchihy. Ten tylko westchnął i zaśmiał się pod nosem
- Kim jest dla ciebie Haru ?- młodszy z Uchiha spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- Nie twoja sprawa- wyszarpał się z jego uścisku i zbliżył się do niego. Patrzyli sobie w oczy ze złością
- Jeśli nie czujesz tego co ona do ciebie, to ją sobie odpuść !- ton Shisuiego się zmienił. Brzmiał poważnie- ta dziewczyna nie jest typem laski na jedną noc- syknął opadając na stół za nim. Spojrzał w górę na swego młodszego kuzyna. Otarł krew z ust i wstał, nie spuszczając wzroku z chłopaka
- Dlatego zaprosiłeś ją do swego mieszkania!?- krzyknął, przyduszając go do ściany. Dawno nie widział Itachiego w takim stanie. Nie zachowywał się tak dziwnie nawet wtedy kiedy był w związku z Kuriną. W swój dziwny, pokręcony sposób troszczył się o Wiosenkę.
- Nie możesz przez całe życie odmawiać swemu sercu- syknął, kiedy chłopak przycisnął go mocniej do ściany.
- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie
- Nie chciałem aby się przeziębiła- mruknął, nie zwracajac uwagi na to, że Itachi jest bliski tego aby przywalić mu drugi raz- jakby tak na to spojrzeć, z chęcią zaprosiłbym ją jeszcze raz- sparował jego atak i tym razem to Itachi był przyparty do ściany. Shisui wykręcił jego ramię i przycisnął twarzą do muru- obudź się i zapomnij o Kurinie! To była przeszłość, nie możesz nią ciągle żyć. Jeśli zależy ci na tej dziewczynie to idź zrób coś z tym. Bo jak nic nie zrobisz, ktoś ci ją odbierze!- młodszy patrzył na swego kuzyna ze złością
- Na przykład ty?- warknął, próbując się oswobodzić, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego że nie ma szans. Shisui był doskonały w walkach wręcz. Nikt go jeszcze nie pokonał
- Na przykład Kankuro- długowłosy uspokoił się momentalnie. Dopiero teraz zdał sobie sprawę o co chodziło Shisuiemu. Poczuł luz, kiedy chłopak puścił go i odszedł trochę aby uporządkować rozwalony stół. Itachi spojrzał jedynie na kuzyna po czym wyszedł bez słowa, zostawiając śmiejącego się do siebie Shisuiego.
Wybiegła
załzawiona z dzielnicy studenckiej. Nienawidziła go! Czemu ten
idiota niczego nie rozumiał. Miał rację. Powinna się w nim nie
zakochiwać. Byłoby łątwiej. Dlaczego nie mógł być gburowatym
gościem, którego chciałaby ukatrupić a nie przyjacielem, za
którym teraz tęskni. Powoli szła w stronę akademika, ocerajac
załzawione oczy. Dziękowała bogu, że korytarze były puste. No
tak. O tej porze trwały zajęcia, więc czego się spodziewała.
Weszła do swego pokoju, wydychając gromadzone przez dłuższy czas
powietrze. Dziewczyn też nie było. Pierwsze co skierowała się pod
prysznic. Nie lubiła kąpieli. Wolała postać pod spadającą wodą
i pomyśleć. A myśleć miała o czym. Nie mogła rozumieć,
dlaczego Itachi tak się zachowuje. Nie mogła zrozumieć, dlaczego
osoba która miała być jej wsparciem teraz jest dla niej
utrapieniem. Na dodatek musiała wymyślić, co powie Sakurze i
Hinacie, kiedy zapytają gdzie była. NIE! Potrząsnęła szybko
głową. Nie ma zamiaru kłamać. Nie chce już nic przed nimi
ukrywać. Może akurat pomogą jej zrozumieć rzeczy których ona nie
jest w stanie zrozumieć. W końcu od tego są przyjaciele, prawda?
Usłyszała otwierane drzwi i sama zakręciła wodę i wyszła spod
prysznica. Ubrała dres który sobie przyszykowała i wyszła na
zewnątrz. Różowowłosa stanęła i patrzyła na przyjaciółkę.
Ku zdziwieniu Haru, poczuła nagle jak wtula się w jej ciało
- Gdzieś ty była, idiotko! Wiesz jak się martwiłyśmy – oderwała się i spoglądała na blodnynkę wyczekująco.
- Przepraszam- szpenęła, czując narastające poczucie winy- musiałam przemyśleć kilka spraw
- Cieszę się, że nic ci nie jest – Kyo patrzyła na przyjaciółkę z jeszcze większym zdziwieniem. Spodziewała się pytań, wściekłych rozmów i krzyków a tu... ? Zero pytań, spokojny cichy ton rozmów? Czy ona naprawdę rozmawia z Sakurą Haruno- napiszę Hinacie i Kankuro, ż enic ci nie jest- mruknęła wyciągając telefon z kieszeni- przez ciebie nie mogłam się skupić na zajęciach- zaśmiała się, przebierając w coś bardziej komfortowego
- Przepraszam- szepnęła znowu. Różowowłosa uśmiechnęła się smutno i poklepała miejsce obok siebie, na znak aby usiadła. Usiadła na czworaka i skierowała się w stronę siedzącej obok niej blondynki
- Nie masz za co- zaczęła cicho- przyznaję, ze byłam na ciebie zła z początku, ale Itachi powiedział mi, że się tym zajmie i mam się nie martwić
- Itachi? - spojrzała na przyjaciółę słysząc imię chłopaka
- Ta słyszałam, że całą noc cię szukał. Ominął dzisiejsze zajęcia aby cię znaleźć- nagle zachichotała- słyszałam, ze Tsunade była na niego wściekła- teraz zrobiło jej się jeszcze głupiej- za to Kankuro zakończył wcześniej imprezę i też gdzieś zniknął- tu podniosła brew i spojrzała zadziornie na dziewczynę- niezłych adoratorów sobie znalazłaś
- Między mną a Kankuro nic nie jest – mruknęła
- A między tobą a Itachim ? - obawiała się tego pytania.
- Nie wiem- odpowiedziała szczerze- on... nie jestem w stanie go zrozumieć. Złości się na mnie o głupie rzeczy. Raz zachowuje się tak, że mogłabym się wnich zakochać a już za sekundę zachowuje się jak dupek- przerwała po czym burknęła wściekła- na dodatek ciągle mi czegoś zabrania!
- Zabrania ?- spytała Haruno nie do końca rozumiejąc. Blondynka wzięła głęboki oddech i opowiedziała przyjaciółce o tym jak zabronił jej się widywać z Kankuro. Czuła się lekko urażona kiedy Sakura zaczęła się śmiać
- Cieszę się, że przynajmniej ciebie to bawi- warknęła
- Wybacz, ale to jest po prostu piękne- trochę jej minęło uspokojenie się ale kiedy to zrobiła wzięła dłoń przyjaciółki i spojrzała w jej oczy- wiesz czemu to zrobił ?- pokręciła głową, kompletnie nie zdając sobie z tego sprawy- faceci to robią w momencie kiedy sami są zazdrośni
- Itachi nie jest zazdrosny !- szybko zaprzeczyła. Akurat tego była pewna.
- Skąd wiesz ? Może ty nie zdajesz sobie ztego sprawę, ale z mojej perspektywy wygląda to trochę na to, że dla Itachiego jesteś kim więcej niż tylko przyjaciółką- po chwili przerwała po czym dodała- chociaż jak pytasz mnie o zdanie, wcale tego nie akceptuję
- Po porstu wiem !- podniosła lekko głos, nie chcąc wierzyć w słowa przyjaciółki. Przecież to nie możliwe- sam zakazał mi się w nim zakochiwać!- o mało co nie udławiła się samą śliną. Różowowłosa sama nie wierzyła w to co słyszy.
- Haru- zaczęła powoli- kochasz go ?
- Nie wiem! Rozmawiałyśmy o tym wczoraj
- Wiem. Musiałam się upewnić. W tym momencie najtrudniejszym zadaniem będzie przekonanie go, że ty czujesz to samo co on do ciebie – blondynka spojrzała na niego ze zdziwieniem, nie do końca rozumiejąc o co chodzi
- Przecież...
- To jedno zdanie nie było po to abyś ty się w nim nie zakochiwała. Ono było wypowiedziane po to aby on był pewien, ze się w tobie nie zakocha- teraz to już się w ogóle pogubiła- faceci to dziwny mechanizm. Oni nie są racjnalni. To zazdrosne pajace, które odpychają od siebie osoby, któe mogą zmienić ich świat w coś wspaniałego
- Tak jak ty i Sasuke?- mruknęła, uśmiechając się niepewnie. Sakura zaśmiała się smutno i pokręciła głową
- Ja nie zmienię Sasuke. Nie mam zamiaru. Ja...- tu przerwała i znów pokręciła głową- mówię tu o Was. O tobie i o Itachim. Jak bardzo mi się to nie podoba, uważam, że cholernie do siebie pasujecie- wstała i spojrzała na przyjaciółkę- przynajmniej ty dorwij swego księcia- po czym wyszła z pokoju zabierając ze sobą jedną z książek. Haru siedziała na łóżku wptrując się w miejsce w którym jeszcze chwilę temu stała jej wpółokatorka. Nie podobały jej się jej słowa. Nie rozumiała o co jej chodziło. Jeszcze dwa dni temu była taka szczęśliwa i gotowa do tego aby walczyć o Sasuke, a teraz ? Co ten idiota zrobił ? Nie zdąrzyła o niczym pomyśleć, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Wstała i poczłapała. Otworzyła powoli i ze zdziweniem spoglądała na chłopaka spoglądajacego na nią
- Musimy pogadać!
Wiedział dokładnie
gdzie musi iść. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie poszła by
do miejsca, do którego on by tak łatwo poszedł. A więc wróciła
do pokoju. Zdąrzył ochłonąć. Shisui miał racje, nie może
pozwolić aby ktoś taki jak Kankuro zabrał jej Haru. Wszedł do
akademika i skierował się wstronę pokoju dziewczyny. Jednak stanął
kiedy przed jej pokojem zobaczył go.
Jeste, jestem ! Wróciłam. Wiem ile czekaliście i przepraszam. Miśka taka zła, ale nie miałam czasu na pisanie. Ale powoli znów ogarniam życie więc nie jest aż tak źle :) Mam nadzieję, że rozdział się podoba :D