wtorek, 26 kwietnia 2016

Coś dla Ann Zwill :D

Umieram, po prostu umieram. Jak tak dalej pójdzie to nie dożyję dnia kiedy w końcu będę mogła powiedzieć wakacje. Operałam włąśnie obolały kark o oparcie mojego wygodnego łóżka. Chciałam spokoju, ciszy i mojej muzyki. Tak to jedyny sposób na to abym mogła się skoncentrować. Może jakieś jedzenie, najlepiej słodycze.
- Yo, Miśka- jakby czytał mi w myślach. Zawsze się zjawiał kiedy najmniej go potrzebowałam. Chyba wyczuwa to i instynktownie przychodzi aby mnie wkurzyć
- Co tu robisz ?- warknęła, otwierajac jedno oko, aby spojrzeć na brązową czuprynę i śmiejące się do mnie czarne oczy. Wyciągnął do mnie lizaka i uśmiechnął się chytrze. Już ja znam ten uśmieszek- czego, pytam !- warknęłam jeszcze raz, odpakowywując lizaka. Najwidoczniej jego złośliwy plan szedł zgodnie z jego przemyśleniami, gdyż usiadł obok mnie uśmiechając się jeszcze szerzej. Ten idiota coś kombinuje- Kankuro, do cholery. Nie mam całęgo dnia!- krzyknęłam wściekła, dławiąc się lizakiem
- Może zrobię Ci melissę, jesteś jakaś podenerwowana- spojrzałam na niego tylko wkurzona. Westchnęłam, po czym wzięłam komputer wracając do swej pracy- piszesz następny rozdział?- spytał, robiąc się coraz bardziej zainteresowany
- Nie. Muszę skończyć rzeczy na uniwerek plus muszę...
- Tak, tak... masz swoje życie, ale OPOWIADANIE czeka!- krzyknął podekscytowany
- Ty mnie naprawdę chcesz wkurzyć!- warknęłam, nie patrząc na niego. Miałam go dosyć a jest tu od zaledwie pięciu minut.
- Przyszedłem tu aby z tobą porozmawiać o naszym opowiadaniu
- Naszym ?- przerwałam mu, pisząc dalej esej
- Jakoś dawno mnie nie było !- mruknął naburmuszony. A więc o to mu chodzi. Ten cholerny stwór, zawszony goblin. Zabiera mi mój cenny czas, aby rozmawiać o takich błachostkach
- Nie jesteś głównym bohaterem, więc nie oczekuj, że będziesz pojawiał się co chwilę !- próbowałam być spokojna, wiedząc, ze on tylko czeka aż mnie szlag trafi- zostałeś stworzony na prośbę stałej czytelniczki
- No właśnie !- przerwał mi. Ten nieogar mi przerwał ! Jak ja tego nienawidzę. Uduszę, ukatrupię, potnę na kawałki i zakopię na plaży. Może ktoś go znajdzie za 100 lat i wykorzysta do badań- pomyśl, jak moja biedna Ann musi się czuć jak mnie nie ma !- eh znów przerwał moje wspaniałe rozmyślania
- Przeżyje. Wstawiłam niedawno Shisuiego, więc nie jest aż tak...
- Shisui, to nie ja! - wziął ode mnie komputer i spojrzał w kamerkę- Ann Zwill, powiedz jej coś. Ona jest dla mnie zła. Jak będziesz grzeczna to dam Ci lizaka !
- Ty cholerny człeko podobna marionetko. Wypad z mojego pokoju i zostaw moich czytelników w spokoju!- zabrałam mu komputer i rzuciłam w niego kapciem. Wyszczerzył do mnie swe białe zęby i wyszedł. Wybaczcie, ten  idiota mnie kiedyś do grobu doprowadzi !

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Humorki

Stała i spoglądała na swego przyjaciela który aktualnie przekomarzał się, jak to zrozumiała, ze swoim kuzynem. Czyli byli rodziną? Gdyby tak im się przyjrzeć to wyglądali podobnie. Te same czarne oczy, ciemne jak smoła włosy i rysy, jak się jej zdawało, po poznaniu trzech Uchiha, charakterystyczne dla tej rodziny. Wyglądał na ich wiek, jednak kiedy się uśmiechał przybierał pozę dzieciaka. Był wysoki. Trochę wyższy od Itachiego a od Haru prawie o głowę. Spojrzała w bok kiedy jego świdrujące, wesołe oczy spoczęły na niej. Podszedł do niej i wyciągnął przed nią dłoń
  • Jestem Uchiha Shisui, radośniejsza wersja Itachiego- najwyraźniej często się tak przedstawiał, bo młodszy z kuzynów zaśmiał się tylko
  • Kyo Haru – uścisnęła jego dłoń, przedstawiając się cicho
  • Haru, śliczne imię- mruknął- Wiosna, pasuje do ciebie- w tym momencie Itachi parsknął śmiechem a sama dziewczyna zmierzyła oboje z nich wściekłym spojrzeniem. Długowłosy podszedł do zdziwionego kuzyna i poklepał go pocieszająco po ramieniu
  • To nie jest Wiosenka- zaczął, przedrzeźniając swoją przyjaciółkę- to jest HARU- po czym zaczął się śmiać jeszcze mocniej kiedy niewielkie piąstki dziewczyny wylądowały na jego ramieniu. Shisui spoglądał na dwójkę z tajemniczym spojrzeniem, unosząc lekko brwi. Pokazał Itachiemu aby poszli za nim i posadził ich przy jednym ze stolików. Dopiero teraz mogła zauważyć wystrój knajpki. Od razu jej się spodobała. Miała przyjemny Japoński wygląd, jednak częściami nawiązywałado nowoczesności, jak sama Konoha. Miała niewiele stolików, ale dopiero teraz zauważyła, że większość jest zajętych a oni siedzą przy jednym z pięknym widokiem na ogródek
  • W okresie wiosny i lata dokładam stolików na zewnątrz- przerwał rozmyślania dziewczyny, widząc jej wzrok.
  • To wszystko należy do Ciebie ?- spytała nie przestając patrzeć na ogródek. Shisui dał znak Itachiemu, po czym prowadząc dziewczynę za rękę wyszli z knajpki wprost na ogródek. Starszy z kuzynów przemył szybko stolik i krzesełka, po czym wszyscy na nowo usiedli. Oczy dziewczyny błyszczały. Zakochała się w tym miejscu. Dopiero teraz zauważyła mały strumień po prawej stronie i niewielki mały domeczek po lewej
  • Tam mieszkam- zaśmiał się widząc jej błyszczące się oczy- niezły widok, nie ?- dziewczyna pokiwała tylko głową, nie mogąc wykrztusić żadnego słowa. Itachi obserwował swoją przyjaciółkę z lekkim uśmiechem na twarzy. Nie planował jej pokazywać tego miejsca za wcześnie. A tym bardziej poznawać ją z jak sam siebie nazywa, zabawniejszą wersją jego. Jednak widząc jej minę, jej niewielkie rumieńce na policzkach i błyszczące się oczy, wiedział, że nie popełnił błędu. Chciał ją taką oglądać cały czas. Chciał... potrząsnął głową, odpędzając złe myśli- ale odpowiadając na twoje pytanie. To nie koniecznie. Jak na aktualny stan rzeczy należy do mnie połowa tej ziemi- spojrzała na niego ze zdziwieniem. Nie rozumiała czegoś. Jeśli tylko połowa należy do niego to czemu jego knajpka i dom stoją na jej całości- druga część należy do naszego kuzyna- załamała się. Spojrzała to na jednego to na drugiego Uchihe
  • Dużo ich macie ?- spytała, spoglądając na Itachiego z wyrzutem, jakby posiadanie wielkiej rodziny było jego winą
  • Kilkunastu- zaśmiał się Shisui- ale z Obito utrzymujemy najlepsze stosunki. To właśnie do niego należy druga połowa
  • Poznam go ? - spytała z lekkim lękiem. Przerażało ją z jaką szybkością poznaje rodzinę swego przyjaciela. Obaj zaśmiali się i spojrzeli po sobie
  • Wątpię. Teraz pewnie siedzi w domu z Kakashim i oblewa ciążę Rin- nie rozumiała ich żartów i rozmów. Nie znała nikogo z podanych powyżej i nie wiedziała jaką rolę dana osoba posiada- Obito jest od nas- przerwał i spojrzał z rozbawieniem na Itachiego- ode mnie o trzy lata starszy, od Itachiego o cztery- tu spojrzał na kuzyna z wyższością, co sprawiło, że Itachi prychnął jedynie, co rozbawiło lekko blondynkę- kupił tę knajpkę w momencie kiedy miała zostać zniszczona. Miał wtedy 20 lat. Jednak kompletnie nie miał głowy do prowadzenia takich rzeczy- przerwał i spojrzał na dziewczynę- ale nie będę cię zanudzać. Po krótce. Połączyliśmy siły. On zajmuje się finansami a ja całą resztą. Jednak obiecał mi, że pozwoli mi wykupić ją całą w momencie kiedy stanę samodzielnie na nogi- kończąc oparł się uśmiechając z satysfakcją. Nie rozumiała co się dzieje w jego głowie, ale mogła się spodziewać, że myśli o czymś miłym- wybaczcie- nagle wstał i spojrzał na blondynkę- nie zaproponowałem Wam niczego do picia. Czego sobie Panienka życzy ?- dziewczyna zachichotała słysząc nagłą zmienę tonu chłopaka. Już rozumiała o co mu chodziło. Nigdy nie uważała, żeby Itachi był nudną osobą, jednak Shisui ma w sobie coś co przyciąga do siebie ludzi. Przypomina jej trochę Naruto. Złożyła zamówienie, po czym chłopak zniknął tak szybko jak się pojawił. A nie pojawił się już do momentu aż zniknął żegnając się z nimi. Za to zamówieniem zajęła się niezbyt pewna siebie młoda dziewczyna która najwyraźniej niedawno zaczęła tu pracę
  • Pięknie tu - mruknęła, opierając brodę na stole- nie wyobrażam sobie niektórych studentów tutaj
  • Właśnie dlatego jest ona tak wyludniona przez nich. Rzadko który student tutaj wpada, za to wszyscy bogaci ludzie, którzy robią w naszej dzielnicy zakupy, przychodzą tu odpocząć po ciężkim dniu- rozumiała. Łączenie przyjemnego z koniecznym. Ekonomia z turystyką.
  • Często tu przychodzisz ?- spytała obserwując przyjaciela z dołu.
  • Ostatni raz byłem tu w wakacje, ale chyba na nowo zacznę tu chodzić. To miejsce ma w sobie magię- pokiwała głową, zgadzając się w stu procentach. Zamknęła oczy nasłuchując śpiewu ptaka. Drgnęła lekko kiedy chłodny wietrzyk musną jej niezbyt chronione ciało. Wybiegła z akademika bez żadnej kurtki, przez co teraz robiło jej się zimno. Jednak nie obchodziło ją to. Chciała tu zostać na zawsze i się stąd nie ruszać. Nagle poczuła materiał opadający na jej ramiona. Otworzyła oczy i spojrzała na Itachiego który okrył ją swoją czarną kurtką. Uśmiechnęła się do niego lekko, w tym samym czasie próbując ukryć rumieńce wypełzające na jej policzki. Czemu jego ciuchy tak ładnie pachną. Wciągnęła zapach, po czym na nowo zamknęła oczy. Kelnerka przyniosła drugą porcję czekolady i sernika
  • Uważaj bo przytyjesz- zaśmiał się Itachi, widząc jak dziewczyna pożera następną porcję ciasta.
  • Przecież nie zamówiłam tego sama!- prychnęła, odwracając się od niego tyłem, udając obrażoną- na dodatek, ty też uważaj, bo się zaraz oponka zrobi !- usłyszała jak chłopak zaczął się śmiać. Był tutaj inny. Bardziej otwarty, wesoły, jakby był sobą. Czyżby tak samo jak ona nie lubiła świata zewnętrznego? Gdyby nie do końca czuł się dobrze w skórze i masce którą musi nosić na co dzień?
  • Ja w porównaniu do ciebie uprawiam sporty – mruknął, przybliżając się do niej wraz z krzesłem.
  • Przecież jutro mam pierwszy trening siatki, więc się nie czepiaj! - warknęła, odsuwając się od niego, centymetr po centymetrze. Szybko jednak pożałowała swoich ruchów, gdyż nie zauważyła jak jej krzesło spada w dół a ona runęła w tył. Syknęła coś pod nosem, czując lekki ból na głowie. Jakby o coś uderzyła
  • W porządku ?- spytał podchodząc do niej i próbując jej wstać. Patrzył na nią z lekkim strachem- przepraszam, nie powinienem
  • W porządku , to ja jestem niezdarą- zaśmiała się. Skorzystała z jego dłoni i powoli wstała. Poczuła nagle jak kręci jej się w głowie. Nim zdąrzyła opaść na nowo, poczuła jak łapie ją w swe silne ręcę i przyciąga do siebie. Chwilę tak stali kiedy w końcu odzyskała świadomość. Spojrzała w górę gdzie patrzyły na nią para pięknych czanrych oczu. Była blisko, czuła jego bicie serce. Za to jej zaczęło mocniej bić, a na jej policzkach pojawił się rumieniec. Automatycznie przypomniała sobie sytuacje ze schowka, po czym nie myśląc o niczym odepchnęła go od siebie, cofając się. Spojrzał na nią ze zdziwieniem- co robisz ?- warknęła, nie do końca jeszcze wracając do świata rzeczywistego
  • Ratowałem Cię przed następnym upadkiem !- mruknął, zdziwony jej zachowaniem
  • Nie prosiłam Cię- warknęła. Nie wiedziała czemu to mówiła, ale nie podobał jej się fakt, że był tak blisko. Zdecydowanie za blisko.
  • Dobrze! Następnym razem pozwolę ci upaść i rozwalić sobie głowę – warknął, robiąc się złu. Nie rozumiał jej zachowania. O co jej do cholery chodziło. Przecież nie zrobił nic złego. Dziewczyny są takie wkurzające. Denerwują się o wszystko. W jednej minucie są szczęśliwe i miłe a w drugiej wyżywają się na pierwszym napotkanym.
  • Przepraszam- szpenęła, jakby zdajac sobie sprawę ze swego zachowania. Ten jedynie prychnął coś i ruszył w stronę wyjścia. Podszedł do baru i zapłacił.
  • Wychodzicie już ?- nagle zza ;ady wyszedł Shisui uśmiechając się do dwójki. Szybko zauważył zmianę ich nastroju. Postanowił jednak nie pytać. Doskonale znał swego kuzyna aby wiedzieć, że dopytywanie się go tylko wkurzy jeszcze bardziej- wpadajcie tu kiedy chcecie- pożegnał się puszczając dziewczynie pocieszające oczko
  • Prosiłam abyś za mnie nie płacił- mruknęła kiedy wracali do akademika.
  • No do cholery, wybacz, że jestem dżentelmenem !- warknął – co się z tobą dzisiaj dzieje ? Musisz się wszystkiego czepiać ! Czy dzisiaj wszyscy zrobili sobie dzień czepiania się Itachiego Uchuhy !- krzyknął, stając przed nią. Opuściła zmieszaną głowę, kiedy ludzie zaczęli zwracać na nich uwagę- jak tak bardzo przeszkadz Ci moje towarzystwo, ale sprawia Ci tak wiele problemów, to się nie widujmy !- po czym zostawił dziewczynę samą, sam kierując się przed siebie nie wiedząc gdzie.
    Poczuła jak na jej policzku zaczęły płynąć łzy. Co ona takiego zrobiła? Rozumiała, że może być lekko zły, ale czy nie przesadził? Na dodatek, zawsze mu powtarzała, że nie chce aby za nią ciągl płacił. Zacisnęła pięśc i wyciągnęła z kieszeni telefon, wykręciła jedyny zaufany numer i rozpoczęła wypłakiwanie się.
    Szedł przed siebie, czując, że nim trzęsie. Czemu się tak zdenerwował? Bo jedyna dziewczyna którą uważał za normalną, okazuje się taka jak wszystkie. Humorzasta. No do cholery. Uderzył w drzewo pięścią, klnąc pod nosem
  • Itachi, idioto!- warknął do siebie. Już nie rozumiał, czemu się tak zezłościł. Może dzisiejszy ranek sprawił, że jego nerwy były już podszarpane. Chciał spędzić spokojny dzień w towarzystwie swojej przyjaciółki a tu nastęna postanowiła go atakowac nie wiadomo o co. Nagle odwrócił się i zaczął kierować się z powrotem. Idiota. Jak mógł ją zostawic samą. Przecież przed chwilą prawie zemdlała. Modlił się aby nie zemdlała gdzieś na środku drogi. Kiedy nie spotkał jej tam gdzie zostawił zaczął kierować się w stronę akademika. Gdyby szła na górę, spotkał by ją po drodze. Stanął przed jej pokojem i zapukał lekko. Otworzyła mu blondynka. Miała czerwone oczy a jej policzki były całe czerwone. Podszedł do niej i podniósł jej głowę do góry- jak się czujesz? Powinnaś pójść do pielęgniarki. Przecież prawie mi tam zemdla...- ale nie skończył, gdyż odsunął się o krok kiedy jego policzek zaczął piec po jej dłoni.
  • Za kogo ty się uważasz ?- krzyknęła a po jej policzkach popłynęły nowe łzy, któe zdąrzyła już zatamować- raz na mnie krzyczyć, zostawiajac mnie samą na środku ulicy, wśród tych wszystkich spojrzeń, a teraz przychodzisz tutaj jakby nigdy nic!- była na niego zła. Prawie tak samo zła, jak na Sakurę rano- zdecyduj się. Jeszcze nie dawno nie chciałeś się z mną przyjaźnić.
  • Haru- zaczął
  • Jeśli się nie możesz zdecydować, to ja ci to ułatwię. Nie mam zamiaru znosić twoich cholernych humorków- po czym zamknęła przed nim drzwi. Usłyszał jak z drugiej strony blondynka opada na nie. Płakała. Płakała przez niego. Znowu zrobił coś złego.
  • Otwórz!- szepnął. Nie obchodziło go, że prawie cały korytarz wpatruje się w niego ze zdziwieniem- proszę
  • Może śpi!- usłyszał z boku. Spojrzał na prawi, gdzie Hinata uśmiechała się do niego lekko- przyjdź jutro, dobrze ?- spytała łagodnym głosem, żegnajac się z nim, wchodząc do swego pokoju. Westchnął tylko, po czym wrócił do swego pokoju, kłądąc się do łóżka, ze słuchawkami na uszach. Próbując odizolować się od całego świata. Robiąc to w czym jest najlepszy !



Wracam. Na krótko, ale jestem. Powoli umieram, więc rozdział nie jest wyśmienity, ale nie chciałam Wam kazać czekać, więc wstawiam co jest . WYBACZCIE.

sobota, 23 kwietnia 2016

Nie jest aż tak źle

Witam !
Mam skończone jakieś 1.5 strony a jutro może uda mi się skończyć rozdział. Mam aktualnie za dużo pomysłów na to jak bym chciała aby się ten rozdział skończył, więc na dzisiaj skończę pisać. Ale jutro jak już sobie wszystko ułożę, to może uda mi się coś wstawić :)
Wiem, że długo czekaliście, więc mam nadzieję, że Was nie zawiodę :)

sobota, 9 kwietnia 2016

Dzień następny

Otworzyła powoli oczy, zdając sobie sprawę, że idzie jej to zdecydowanie za wolno a ból który temu towarzyszy nie jest czymś zwyczajnym. Kiedy w końcu udało jej się otworzyć zaspane powieki zdała sobie sprawę, że sufit na który patrzy nie jest jej sufitem. Jednak nim ta informacja doszła do jej wolno funkcjonującego mózgu, trochę minęło. Jednak kiedy doszła, dziewczyna pośpiesznie usiadła na łóżku. Szybko pożałowała swej decyzji, kiedy zakręciło jej się w głowie a ją samą bolała ją jak jeszcze nigdy. Poczuła też dziwne uczucie, jakby wczoraj wymiotowała. Nie pamiętała za wiele. Próbowała się skupić, aby przypomnieć co się stało. Po chwili poczuła jak jej serce zaczyna domagać się uwolnienia z klatki piersiowej, kiedy wspomnienia zaczynały wracać. Schowała twarz w dłoniach, nie mogąc wierzyć, że tak się zachowywała
  • Masz, powinno Ci pomóc- usłyszała znany jej głos. Spojrzała w dół, gdzie siedział ciemnowłosy chłopak. Spoglądał na nią z mieszaniną powagi i rozbawienia. Wzięła od niego szklankę w której wcześniej rozpuścił aspirynę. Na jej policzkach pojawiły się rumieńce, kiedy wspomnienia z jego udziałem zaczęły powracać. Pamiętała wszystko, ich rozmowę, jego wsparcie w łazience a także. Zakrztusiła się kiedy przypomniała sobie jego w samym ręczniku owiniętym wokół pasa. Chłopak szybko wstał i usiadł obok niej, ratując ją z opresji, pukając lekko w plecy- czyżby wspomnienia wracały ? - spytał, uśmiechając się do niej szyderczo. Nie miała odwagi na niego spojrzeć. Wypiła lek jednym łykiem i odłożyła pustą szklankę na stolik nocny. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że znajduje się w JEGO łóżku
  • Czy...- zaczęło cicho, robiąc się coraz bardziej zmęczona- czy my... czy ty
  • Nie- przerwał jej widząc jej problemy- spałem tu na podłodze- mówiąc to wskazał na miejsce, na którym jeszcze chwilę temu siedział. Słysząc jego słowa uspokoiła się jednak nadal zaciskała swoje pięści na jego kołdrze- chociaż na ten jeden wieczór stałem się twoim chłopakiem- zaśmiał się. Dziewczyna zamknęła oczy czując się jeszcze gorzej. Nie poznawała siebie z wczoraj. Nie wierzyła, nie... nie chciała wierzyć, ze te wspomnienia są jej. Nigdy nie powinna tyle pić. Ale przecież w porównaniu z Sakurą, nawet w porównaniu z Hinatą wypiła tak mało. Co ważniejsze, dlaczego po alkoholu, do jedynej osoby do której ją ciągnęło był właśnie Uchiha?
  • Ty Łasica!- usłyszeli za sobą głos blondyna który wraz z rudzielcem weszli do jego 'pokoju'. Dziewczyna podniosła lekko głowę, ale spuściła ją, kiedy wspomnienia z udziałem tej dwójki też powoli wracały- nasza imprezowiczka już wstała?- zaśmiał się stając na środku pokoju, obserwując zawstydzoną dziewczynę
  • Jak się czujesz ?- spytał Sasori, który najwyraźniej bardziej martwił się o dziewczynę niż Deidara. Blondynka jednak nie była w stanie nic powiedzieć. Było jej wystarczająco głupio aby na nich spojrzeć a co dopiero z nimi rozmawiać
  • Nie wiedziałem, że Sakura potrafi robić takie imprezy, następnym razem trzeba się wkręcić- zaśmiał się Deidara, siadając obok Itachiego i dziewczyny- ale wiesz- jego ton się zmienił na poważniejszy- twoje słowa z wczoraj bolą, o tutaj- mówiąc to, wziął dłoń dziewczyny i położył sobie na sercu. Sasori parsknął śmiechem a Itachi obserwował przyjaciela z niedowierzaniem. Na policzkach dziewczyny pojawiły się jeszcze większe rumieńce, kiedy jej dłoń powędrowała na jego umięśniony tors, na którym miał lekki podkoszulek w którym spał. Wyrwała mu swoją dłoń a w jej oczach zaczęły pojawiać się łzy. Nie chciała aby ludzie ją tak postrzegali. Nie chciała nikogo obrazić, nie chciała aby jej pierwszy od tak dawna przyjaciel myślał, że ona taka jest.
  • Przepraszam !- wyszeptała, ocierając spadające na kołdrę łzy. Chłopacy spoglądali na nią ze zdziwienie nie wiedząc co zrobić
  • I widzisz co zrobiłeś, idioto- mruknął Sasori, uderzając przyjaciela w ramię- ty to masz jakiś dar. Każdą dziewczynę doprowadzisz do płaczu
  • Ej, ej, mała... ja, to był żart!- zaczął niepewnie, czując lekkie wyrzuty sumienia. Spojrzał na Itachiego, który posłał im to samo spojrzenie co poprzedniej nocy. Westchnęli i zakładając coś na siebie zeszli na dół do stołówki po jedzenie.
Kiedy zostali sami, Itachi zbliżył się do przyjaciółki i wziął jej podbródek do góry.
  • Hej, co jest ?
  • Jest mi tak głupio- zaczęła, nadal nie mogąc spojrzeć mu w oczy. Patrzył na nią z lekkim smutkiem, jednak w duchu śmiał się z jej niewinności. Tylko ktoś taki, mógłby sobie wziąć do serca pijackie pogaduchy i zachowania- uraziłam twoich przyjaciół, wparowałam tu jak nie wiadomo kto. Zakłóciłam twój spokój, na dodatek moje zachowanie było nie do zaakceptowania. Nawet nie chcę wiedzieć jaką opinię mają o mnie twoi współlokatorzy- spojrzała na niego a jej oczy były smutne a po policzkach nadal leciały łzy- rozumiem, jeśli nie będziesz chciał się ze mną przyjaźnić, przecież...
  • Zamkniesz się w końcu ?- mruknął lekko rozbawiony całą sytuacją- Wiosenko- tym razem go nie poprawiła, pozwalając ten jeden jedyny raz się tak nazwać- jesteś na studiach, jesteś studentką, to normalne tutaj. Takie sytuacje zdarzają się co drugi czy trzeci dzień po każdej imprezie. Bądź co bądź, mi zdarzyła się pierwszy raz, ale- tu przerwał i uśmiechnął się do niej pocieszająco- ani ja ani ci idioci nie są na ciebie źli
  • Ale Deidara san...
  • Deidara to idiota, który ma specyficzne poczucie humoru. Gdy go lepiej poznasz na pewno się z nim dogadasz- uśmiechnął się do niej lekko a ona znowu odwróciła wzrok czując jak na jej policzkach pojawił się następnym rumieniec.
  • Lepiej poznam ?- spytała nie do końca rozumiejąc. Przecież ta dwójka na pewno nie będzie chciała jej znać. Skompromitowała się i wyśmiała ich
  • No, pewnie. W teorii poznałaś już Sasoriego, ale z naszym ukochanym blondynkiem widziałaś się tylko raz- spojrzał na jej zdziwioną twarzyczkę. Nie rozumiał jej czasami, jej dziwne przemyślenia sprawiały, że zaczynał wątpić w to co wie o ludziach. Nigdy nie uważał siebie za normalnego, ale Haru jest o poziom wyżej od niego. Jej nieśmiałość i strach przed otwarciem się na świat sprawiała, że chciał ją poznać bardziej.
Teraz kiedy siedziała na jego łóżku wydawała się taka drobniutka, taka bezbronna. Jej rumieńce na policzku powoli znikały, jednak wzrok znów wrócił na jej zaciśnięte na kołdrze piąstki. Była taka bezbronna, za to z drugiej strony uważał, że byłaby w stanie sama sobie poradzić we wszystkim. Długo zastanawiał się nad tym co musiało ją spotkać i jak wydarzenia o których już wie, mogły wpłynąć na nią. Zastanawiał się kto jest powodem jej cierpienia. Zaczął się łapać na tym, że to on chce być tym który będzie ją chronił. Chciał aby zawsze z nim była. Nie podobało mu się to, bo dla dobra tej małej bezbronnej dziewczyny nie mógł czuć do niej tego co zaczynał czuć.
  • Przepraszam- mruknęła znowu, patrząc na niego niepewnie. Uśmiechnął się tylko, po czym usiadł bliżej i przytulił ją do siebie. Drgnęła kiedy poczuła uścisk. Czuła jego zapach. Musiała przyznać, że zapach, który miło drażnił jej nosek. Podniosła powoli dłonie aby odwzajemnić uścisk ale szybko je opuściła, kiedy ten oderwał się od niej
  • Nie masz o co. Uwierz mi, w porównaniu z tym co robią inni , twoja wczorajsza przygoda była urocza- zaśmiał się wstając powoli, wyciągając w tym samym czasie dłoń w stronę przyjaciółki- a o Deidarę się nie martw. Nie ty pierwsza i nie ostatnia porównała go do blondyneczki- dziewczyna zaśmiała się lekko i wstała z łóżka
  • Dziękuję- chłopak stanął przed nią i palcem wskazującym i środkowym dotknął jej czoła uśmiechając się lekko
  • Za takie rzeczy się nie dziękuję, Wiosenko- spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko
  • Ile razy mam Ci powtarzać, że jestem Haru
  • Tak, Haru, Haru jak Wiosna- przerwał jej, cytując jej własne słowa z poprzedniego dnia. Zeszli na dół i zatrzymali się przed drzwiami- chciałbym cię gdzieś dzisiaj zabrać. Masz chwilę?
  • Nie mam dziś zajęć, więc z chęcią- otworzyła drzwi i stanęła na korytarzu. Dzięki Bogu nie miała daleko gdyż jej pokój był praktycznie naprzeciwko
  • Przyjdę po ciebie za 3 godziny ?- pokiwała głową po czym odwróciła się i weszła do swego pokoju, gdzie czekały już na nią jej współlokatorki.
Dzień wczorajszy, wieczór.
Siedział na podłodze obserwując słodko śpiącą dziewczynę. Nie wiedział, czy miał się śmiać, czy martwić. Nie znał jej wystarczająco dobrze, aby mógł wywnioskować, ze mógł być to pewien mechanizm ochronny, jak to bywa z innymi studentami, czy po prostu głupia popijówka. Usłyszał otwieranie drzwi i zszedł na dół tak szybko i tak cicho jak się dało. Dwójka jego przyjaciół wróciła, posyłając mu oczekujące wyjaśnień spojrzenia. Uśmiechnął się lekko po czym usiedli na podłodze, biorąc ze swej podręcznej lodówki po piwku
  • Trochę nie w twoim stylu- zaczął Sasori, kiedy nie doczekali się żadnej reakcji ze strony Uchihy
  • Nie jest moją dziewczyną. My się tylko przyjaźnimy
  • Ty i przyjaźń z laską? Coś nie wierzę- wtrącił się blondyn, śmiejąc się do niego chytrze
  • Przecież przyjaźnie się dziewczynami- próbował się bronić, nim pytania zejdą na złą ścieżkę
  • Przebywasz z dziewczynami, ale nie widziałem jeszcze abyś spędzał z którąś tak wiele czasu jak z nią- mówiąc to, rudzielec wskazał na łóżko współlokatora, na którym leżał temat ich rozmów- nie mów mi, że Pan Uchiha się zakochał !- spojrzał na przyjaciela, uśmiechając się lekko. Sasori znał Itachiego od podstawówki i znał go na tyle dobrze aby wiedzieć, że chłopak w swym całym życiu kochał tylko jedną dziewczynę. Kiedy tamta złamała mu serce, postanowił, że już nigdy nie zakocha się tak łatwo. W życiu nie widział go tak przybitego jak po rozstaniu z tamtą dziewczyną. Większość swego czasu spędzał na sali, trenując kosza, jednak po tym jak Haru zjawiła się w jego życiu, coraz więcej czasu poświęca właśnie jej. Nie rozumiał swego przyjaciela. Miał swój własny świat, do którego on postanowił nie wchodzić.
  • Musze przyznać, ze niezła z niej laseczka- zaśmiał się Deidara, lecz spoważniał i cofnął się lekko, kiedy dostrzegł wzrok Uchihy- przecież, żartuję. Wyluzuj, nie tknął bym laski przyjaciela- warknął blondyn, upijając trochę piwa
  • To jest moja przyjaciółka i nią zostanie. Będzie dla niej lepiej jak tak zostanie- wstał i dopił swój trunek po czym skierował się do góry
  • Dla niej, a może dla ciebie ?- wtrącił się Sasori. Brunet stanął na chwilę, po czym ruszył do góry, nie mówiąc już nic więcej.


W pokoju dziewczyn
Otworzyła po cichu drzwi, mając nadzieję, że jej współlokatorek nie ma w środku. O Jezu, jak ona się myliła. W tej samej sekundzie jak przekroczyła prób pokoju, obok nie stanęła zła różowo-włosa
  • Gdzie ty byłaś, co ?!- krzyknęła na nią, ciągnąć ją za sobą. Posadziła na swoim łóżku i stała nad nią oczekując jakieś odpowiedzi. Do dyskusji przyłączyła się Hinata, która usiadła obok Haru- na miłość boską, kobieto! Wiesz jak się martwiłam !
  • Poszłam się przewietrzyć- mruknęła, nie chcąc okłamywać współlokatorki
  • I wietrzyłaś się przez całą noc ?- warknęła, coraz bardziej zła. Blondynka spojrzała na Hyugę mając nadzieję, że przynajmniej ona ją wesprze, ale najwyraźniej nie miała zamiaru buntować się przeciwko Haruno
  • Jestem dużą dziewczynką, nie musicie się o mnie martwić- szepnęła, spuszczając głowę. Usłyszała wściekłe westchnienie dziewczyny
  • Haru- zaczęła Hinata uśmiechając się do niej lekko- zniknęłaś tak nagle nie wiedziałyśmy gdzie poszłaś. Na dodatek jak wychodziłaś nie byłaś w najlepszym stanie
  • I macie już mnie takiej z pokoju nie wypuszczać- przerwała jej, przypominając sobie zdarzenia z poprzedniej nocy. Obie przyjaciółki spojrzały na siebie ze zdziwieniem. Sakura najwyraźniej się lekko uspokoiła i usiadła obok blondynki
  • Coś się stało ?
  • Byłam u Itachiego
  • Spędziłaś noc z Uchihą?- warknęła, czując, że na nowo wraca jej zdenerwowanie- spałaś z nim ?- wykrzyczała
  • Sakura!- warknęły obie z Hinatą, na to niedorzeczne pytanie. Dziewczyna odwróciła się na pięcie i ruszyła na zewnątrz. Haru spojrzała na brunetkę, po czym obie szybko wstały, zdając sobie sprawę, gdzie wybiera się Haruno.
  • Otwieraj Uchiha !- krzyknęła, waląc pięściami o drzwi. Blondynka podbiegła do Sakury z chęcią jej zmuszenia do powrotu, jednak w tym samym momencie w drzwiach stanął brunet, który spoglądał na trójkę dziewczyn ze zdziwieniem – ty cholerny...- już chciała go uderzyć, kiedy pomiędzy nimi stanęła blondynka patrząc na swoją współlokatorkę ze złością. Wbijała w nią tak ten wzrok, że nawet Haruno się cofnęła. Nigdy by nie pomyślała, że taka szara myszka byłaby w stanie ją przerazić. Za to Haru czuła narastający gniew. Co Sakura sobie myśli ? Do cholery przecież blondynka ma 18 lat, jest dużą dziewczynką. Na dodatek, co to były za głupie pytania, i sytuacja z Itachim. Ale najbardziej była na nią zła za to co się miało przed chwilą stać
  • Nie spałam z nim !- warknęła przez zęby- byłam z nim pogadać i przez przypadek zasnęłam w jego pokoju- zacisnęła pięści, czując jak złość w niej narasta. Cały korytarz spoglądał na czwórkę studentów. Z pokoju obok wyszedł Sasuke, Naruto i Kiba, którzy ze zdziwieniem obserwowali przebieg wydarzeń- nie mogę uwierzyć, że myślałaś, że z nim śpię!- krzyknęła a w jej oczach pojawiły się łzy. Tym razem były spowodowane złością , którą czuła do Sakury- mówiłam ci, że Itachi jest moim przyjacielem to wszystko!- odwróciła się w prawo i zaczęła się kierować na zewnątrz- idę się PRZEWIETRZYĆ- zaakcentowała ostatnie słowo aby być pewnym, że obie zrozumiały- nie martw się nie wyląduje w niczyim łóżku- po czym wybiegła, próbując nie patrzeć nikomu z gapiów w oczy. Cała trójka i korytarz patrzyli w miejsce z którego przed sekundą zniknęła blondynka. Chłopak spojrzał na Sakurę ze złością. Ze słów Haru mógł się tylko spodziewać o czym rozmawiali, jednak to mu wystarczało aby być aktualnie wkurzony na szaro włosą, która z lekkim lękiem patrzyła naprzeciw siebie.
  • Nie skomentuję tego nawet!- warknął starszy Uchiha i nim jakiekolwiek słowa wyszły z ust dziewczyny on zniknął za drzwiami.

Siedziała na trawie z zamkniętymi oczami, słuchając wywodu swojej matki. Zawsze jak miała problem to się zwracała właśnie do niej. W końcu jest jej najlepszą przyjaciółką, mówi jej wszystko. Wszystko to wszystko. A Itachi należy do tego zbioru, prawda? Ku jej zdziwieniu matka była po stronie Sakury. Może to coś znaczyło. Może to właśnie ona zbyt nerwowo zareagowała.

  • Mamo, ona chciała uderzyć Itachiego- przerwała jej, chcąc bronić swoje zachowanie
  • A miała powód?
  • Oczywiście, że nie !- wrzasnęła, najwidoczniej za głośno, kiedy usłyszała niezadowolone prychnięcie po drugiej stronie słuchawki- Itachi to mój przyjaciel
  • To czemu poszłaś właśnie do niego,a nie na świeże powietrze aby ochłonąć?- bała się tego pytania. Sama zadawała je sobie, jednak wypowiedziane głośniej, brzmi dużo gorzej niż w jej głowie
  • Mamo, Itachi to przyjaciel. Tylko przyjaciel- te dwa ostatnie słowa wypowiedziała ciszej
  • Nadal nie odpowiedziałaś mi czemu poszłaś właśnie do niego
  • Mam tylko jego – jej szczerość ją samą przeraziła
  • Co z Sakurą i Hinatą
  • On wie- szepnęła bojąc się powiedzieć to głośniej- jako jedyny wie- poczuła jak jej serce mocniej bije. Nigdy nie czuła takiego podenerwowania kiedy rozmawiała ze swoja matką
  • Cóż, nie powiem ci czy go kochasz czy nie. Miłość to sprawa osobista- nagle zza drzewa wyszedł wysoki brunet, spoglądając na nią ze smutkiem
  • Mamo- zaczęło cicho- muszę kończyć, odezwę się do ciebie jutro. Dobrze?- kobieta najwyraźniej wyczuła niepokój w głosie córki, gdyż życząc jej powodzenia rozłączyła się. Blondynka włożyła telefon do torebki i wstała. Wzrok miała skierowany na Itachiego, jednak nie mogła się zmusić aby spojrzeć mu w oczy
  • Przepraszam – szepnęła, czując, że to jedyna rzecz jaką jest w stanie powiedzieć
  • Czemu mnie przepraszasz ?- drgnęła. Jego głos był jakiś dziwny. Niski, i poważny. Kompletnie nie brzmiał jak jej przyjaciel. Wyczuwała w nim złość. A więc jest na nią zły. Nie dziwi się. Przecież gdyby nie zwierzała się Haruno, to coś takiego nigdy by się nie zdarzyło. Czyżby przez coś tak głupiego miała stracić swego przyjaciela. Swego jedynego przyjaciela, od tak dawna. Dlaczego nie pomyślała nim zaczęła działać, gdyby mogła cofnąć czas- Spójrz na mnie- nie chciała. Mogła wyczuć co by w nich zobaczyła. Złość, wściekłość, zawód. Jej serce które przed chwilą biło ze zdenerwowania, teraz bolało, bo spodziewało się co może się zaraz stać. Poczuła nagle, jak bierze jej nadgarstek i przyciska jej ciało do drzewa. Drugą ręką złapał za podbródek i zmusza ją do kontaktu wzrokowego- czemu tak boisz się mojego wzroku – przełknęła ślinę. Wzięła głęboki oddech i spojrzała w jego piękne, czarne oczy. Ku jej zdziwieniu nie zauważyła w nich żadnych negatywnych uczuć. Czyżby nie był zły? Nie to niemożliwe, po takim czymś, nawet on powinien być zdenerwowany
  • Nie boję się samego wzroku, a raczej tego co w nim zobaczę- spojrzał na nią ze zdziwieniem, nie do końca rozumiejąc o co jej chodzi.
  • Powiedz mi, czy mógłbym cię kiedykolwiek skrzywdzić ?- tym razem to ona obdarowała go zdziwionym wzrokiem
  • Oczywiście, że nie!- zaprzeczyła szybko. Akurat tego była pewna. Była pewna, że Itachi nigdy nie zrobiłby jej krzywdy.
  • Więc czemu Sakura tak myśli ?- tym razem w jego spojrzeniu dostrzegła złość
  • Ona się o mnie troszczy...
  • Jesteś dużą dziewczynką!- warknął, uderzając pięścią w drzewo, tuż obok jej ucha, co sprawiło, że drgnęła ze strachu- nie rozumiem, czemu musi się wtrącać do wszystkiego !- zamknął oczy po czym położył swe czoło na jej. Na jej policzkach pojawił się rumieniec. Był za blisko. Spojrzała w górę a jej serce i nogi zrobiły się miększe. Wyglądał tak spokojnie, tak uroczo. Podniosła do góry swoją dłoń i nie kontrolując swego ciała położyła ją na policzku Uchihy. Zdziwiony otworzył oczy i spojrzał na dziewczynę, która uśmiechała się smutno. Zabrała jednak dłoń, kiedy zdała sobie co zrobiła
  • Przepraszam ! Nie powinnam – mruknęła spuszczając wzrok. Poczuła jak po jej ciele przeszły ciarki, kiedy tym razem to jego dłoń powędrowała na jej czerwony od rumieńców policzek. Jego dłoń była taka delikatna, kiedy przejeżdżał nią po jej skórze. Jego delikatność tak bardzo ją dziwiła, wyglądał na silnego mężczyznę, przez co ta delikatność ją lekko krępowała. Tym bardziej, że tę stronę pokazał jej pierwszy raz. Uniosła głowę i wzrok i spojrzała na niego. Byli blisko, mogli czuć każdy oddech, każde bicie serca. Chłopak zbliżył się aby pocałować dziewczynę, jednak w pewnym momencie stanął i wyprostował się puszczając zdziwioną Haru. Patrzyła na niego nie do końca wiedząc co się tu tak faktycznie stało
  • Obiecałem, że cię zabiorę do pewnego miejsca, pamiętasz ?- wziął ją za rękę i zaczął prowadzić za sobą, jakby nigdy nic. Jakby w ogóle nic się przed chwilą nie stało. Znaczy nie stało się ale mogło. I to właśnie nie dawało spokoju dziewczynie. Czy on chciał ją pocałować, a może jej się tylko zdawało ? Nie jest w stanie zrozumieć chłopaka. Ciągnął ją za sobą nic nie mówiąc, od czasu do czasu się tylko uśmiechał niewinnie. Nagle stanęli przed niewielką kawiarenką, na końcu studenckiej alejki. Tak naprawdę, nie należała już do alejki ale była wystarczająco blisko, że zdarzało się, że studenci wpadali tu na kawę. Weszli do środka, gdzie przywitał ich uśmiechający się do nich chłopak.
  • Yo, Itachi, kuzynie. Kopę lat- zaśmiał się, przytulając się od niego po przyjacielsku.   


Wróciłam i wstawiam rozdział. Musicie wybaczyć, ale mam teraz urwanie głowy i piszę tylko wtedy kiedy znajdę chwilkę czasu. Mam nadzieję, że rozdział się wam spodoba :)